Żabusiu, a Karta Nauczyciela?. Naprawdę nie tak łatwo pozbyć się nauczyciela dyplomowanego zatrudnionego na czas nieokreślony.
Dziękuję wszystkim za wspólną radość i za życzliwość, której na forum doświadczam.
Riczowi dziękuję osobiście, bez angażowania sił wyższych, za jego ocenę mojego stosunku do pracy.
[ Dodano: 2013-08-31, 18:58 ]
Stoi wyprostowana jak struna. Nie patrzy na mnie. Wzrok ma utkwiony w ścianę. Mówi, że nie idzie. I nic więcej, żadnego tłumaczenia. Nie , po prostu nie. Jest grudzień 2004 roku. Moja klasa licealna szykuje się do studniówki. Idą wszyscy. Tylko Ona- nie. To jej nie ,nie daje mi spokoju. Pewnie, że chciałabym zapytać wprost. Chcę być jednak delikatna. Drążę temat, tylko tak jakoś dookoła. Po paru dniach już wiem. Nie dostanie od mamy kasy. Studniówka dużo kosztuje. Moje klasowe aktywistki reagują natychmiast. Zróbmy zrzutę po 10 zł i zapłaćmy za Nią. Pomysł początkowo świetny, jest nie do zrealizowania. Ona nie przyjmie takiej pomocy. Ma swoją godność. Szanujemy Jej postawę, ale smutno nam, że nie będzie na studniówce kompletu. Po tylu latach nie pamiętam już, która z dziewczyn wpada na pomysł, żeby znaleźć jej partnera z naszej szkoły. On zapłaci, a że to ta sama szkoła ,będą trochę u niego w klasie , a trochę u nas. Zaczynają się poszukiwania chłopaka bez partnerki. Znów koronkowa robota, żeby nikt nie dopatrzył się zorganizowanej akcji. Żeby nie było przykro, nie zabolało. Po kilku dniach -eureka- jest chłopak, całkiem fajny z technikum, nie ma dziewczyny, a bardzo chce być na studniówce. Dziewczyny aranżują spotkanie na dolnym holu podczas długiej przerwy.
Przybiega do mnie rozpromieniona, musi mi powiedzieć, że będzie jednak na studniówce, chłopak z technikum ja zaprosił, a ona się zgodziła. Przytulam ją do siebie, pewnie, że się cieszę. Za wcześnie. Po kilku dniach znów się pojawia i ma nieobecny wzrok. Mama się nie zgadza, nie stać ją na kreację, sukienka, buciki, torebka-to wszystko kosztuje. No i tu już nie jestem delikatna. Mówię wprost:
-Nie ma sprawy pójdziesz w mojej sukience, z moją torebką, co do butów to pomyślimy.
Rozbawiłam Ją.
-Pani sukienka jest dla mnie za duża- uśmiecha się, a to już dobrze
Ma rację. Ale od czego są koleżanki z klasy. Śliczną sukienkę przynosi Karola( to prawdziwe imię, ale nie miałaby mi za złe, gdyby nawet to przeczytała) Karolcia ma dwie kreacje. Przysłała je zapobiegliwa mama pracująca w dalekim kraju. Karolcia miła się przebierać w trakcie studniówki, ale przecież nie musi.
Ona się zgadza. Przychodzi na studniówkę w tej Karolkowej sukni z moja torebusią z czarnego aksamitu. Włosy ułożyła jej ciocia. Makijaż zrobiła sąsiadka. I bawi się cudnie na tym swoim pierwszym dorosłym balu. Przypominam to sobie doskonale, bo właśnie przeglądam zdjęcia. Jaka szkoda, że nie mogę ich zamieścić