moja Mama przestała przyjmować płyny w niedzielę, odeszła we wtorek
tato nie mógł pogodzić sie z tym co sie dzieje i jeszcze we wtorek rano poleciał do lekarza a ten zlecił podanie kroplówki i przyszła pielęgniarka ,chciała podać ale nie mogła sie wkłuć a tylko narobiła mamie siniaków
, w ok godzinę po jej wyjściu mama odeszła
jakby uciekła bo tato jeszcze załatwił jej skierowanie do szpitala gdzie mieli ją przyjąć na drugi czy na trzeci dzień, ale powiedziałyśmy z siostrami że absolutnie mamy nigdzie już nie damy, żeby przestał bo to i tak już nie pomoże a jedynie przedłuży cierpienie, on nie mógł sie z tym pogodzić
tato nie pozwalał jej odejść, dopiero po rozmowie z tą pielęgniarką zrozumiał to,co tłumaczyłyśmy mu od niedzieli
nie mogę darować sobie że jeszcze że naraziliśmy ją na ten niepotrzebny ból związany z szukaniem miejsca na wkłucie,ale on chciał za wszelką cenę Ją zatrzymać
Posłuchaj swojej intuicji, swojego serca, nie pozwól już męczyć Taty, bądź z nim, módl sie i pozwól mu odejść bez dodatkowego cierpienia
najważniejsze żeby Go nie bolało
Trzymaj się