Ja lekarzem nie jestem, ale płytki krwi 120 to nie jest tragiczny wynik, PLT mają dosyć duży zakres, jak sam widzisz. Mojemu Tacie spadły kiedyś do 70 po nieudanej biopsji szpiku i jest nadal z nami... Więc inny lekarz ze względu na płytki, jak podejrzewasz pewnie też nie zaprzestałby podawania chemii...
Bardzo mi przykro z powodu odejścia Twojego Taty i nie zadręczaj się pytaniami, co by było gdyby, bo nic to nie zmieni
Roki2222 u taty już przed ponad dwoma laty zdiagnozowano podejrzane zmiany w płucach ale zignorował to i nie podjął leczenia. Tym samym choroba dalej się rozwijała aż doszła do stanu zaawansowania CT4N2M0 czyli bardzo wysokiego z przerzutami do węzłów chłonnych.
I radioterapia i chemioterapia miały w tym samym tylko charakter paliatywny.
Bardzo mi przykro, przyjmij wyrazy współczucia
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Roki2222,
Uważam, że nie ma sensu roztrząsać co by było gdyby bo to i tak życia Twojemu tacie nie wróci a Ty poprzez te analizy tylko bardziej się dołujesz.
Rak to przeciwnik trudny i trudno go pokonać, 2,5 roku od diagnozy raka uwierz to spory czas, choć wiem, że dla rodziny to zbyt mało.
Wyniki taty nie były złe, płytki mogą być przy chorobie nowotworowej niższe, przy chemio czy/lub radioterapii również a poziom, który miał tato nie był żadną tragedią i decyzja lekarza o kolejnej dawce chemii przy takich wynikach była jak najbardziej zasadna.
U taty przyczyną zgonu nie było wyniszczenie chorobą nowotworową tylko nagłe zatrzymanie krążenia co też jest częste przy chorobie nowotworowej, tak miało widocznie być.
Wiem, że teraz to co napiszę zapewne nie dotrze do Ciebie tak jak powinno ale uwierz, że to dla Twojego taty było w jakimś sensie wybawieniem. Nie doznał ogromnego cierpienia, niemocy, zależności od osób drugich, taty cierpienie było krótkie.
Na pewno jest Ci ciężko i na pewno trudno pogodzić się ze stratą kogoś dla nas bliskiego ale takie jest życie coś nam daje/coś odbiera. My w większości tutaj na forum straciliśmy rodziców/dziadków/rodzeństwo, kogoś kto był dla nas bliski i kogo mocno kochaliśmy ale życie idzie na przód i my musimy iść wraz z nim.
Kiedyś ten ból u Ciebie będzie mniejszy, kiedyś minie prawie zupełnie ale na to potrzeba dużo czasu.
Nie zadręczaj się, tata przeżył swoje życie tak jak chciał, nie chciał się leczyć jego wybór.
Dzielny chłop.
Żal i pustka obecne Twoje kompanki...
Na wszystko przyjdzie czas, otarcie łez również, kiedyś i dla Ciebie zaświeci słońce.
Jeśli tego potrzebujesz - płacz, krzycz...
Żałoba to trudny czas i każdy przeżywa ją w swój sposób.
Trzymaj się
_________________ Już razem: 30.05.2016, 07.11.2018.
Zawsze ze mną !
Roki2222 tak to jest że w życiu nic nie zaplanujesz na 100%. Nigdy nie wiesz czy i kiedy dopadnie cię choroba, jaka ona będzie i czy zwali cię z nóg czy nie. Tato był mocnym facetem i wybrał taką drogę a nie inna. I z tego co piszesz nikt na to nie miał wpływu.
Rozważanie teraz co by było gdyby, czy byłoby lepiej czy nie nie ma sensu i pogrąża cię tylko w wyrzutach sumienia a to niepotrzebne.
Musisz to sobie poukładać i przeżyć swoją żałobę po swojemu. To niełatwe ale nikt tego za ciebie nie zrobi, my możemy tylko ci współczuć i wspierać cię tutaj słowami.
Trzeba po prostu czasu.
Bardzo mi przykro, pozdrawiam i życzę wiele siły.
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Roki2222,
Nie nakręcaj się, sam wywołujesz falę wspomnień u siebie a te wspomnienia na tą chwilę są dla Ciebie strasznie dołujące. Nie analizuj wszystkiego, nie skupiaj się na śmierci, zajmij się czymś, tym co tato planował zrobić, co wspólnie mieliście robić, zrób to dla taty, pokaż Mu jak sobie świetnie radzisz, jak wielu rzeczy Cię nauczył a teraz robisz wszystko tak jakby On sam to robił a tato tam z góry będzie patrzył i podziwiał jakiego ma dzielnego syna.
nie wiem co robić.Biorę taty dowód i patrzę na jego zdjęcie to płakać się chce nawet idę do stołu tam gdzie siedział rozwiązywał krzyżówkę i przykładam z daleka ten dowód tak by go zobaczyć jak on siedzi no są dni taki i takie.. jak robię coś nie myślęnie płacze..a jak przyjdzie mi na myśl wszystko,że idzie lato już go nie ma.. tak to by rowrem sie przejechał..loda sobie zjadł.. z mamą rozmawiał.. itp no i jak go jużnie ma? no wierzyć się nie chce..
i jak to jest
wszystkie pijaki/menele co siedzą w parku mają od 55 do 60lat piją..palą..leżą non stop na ziemi.. itp i dalej żyją..a tu człowiek..przestał pić i palić 10lat temu.. no to rak musiał zwinąć człowieka
wszystkie pijaki/menele co siedzą w parku mają od 55 do 60lat piją..palą..leżą non stop na ziemi.. itp i dalej żyją..a tu człowiek..przestał pić i palić 10lat temu.. no to rak musiał zwinąć człowiek
Nie możesz tak myśleć i szukać pozornej "sprawiedliwosci". Takiego czegoś nie ma, nie dobijaj się. Ludzie są różni lepsi i gorsi ale nikt nie zasługuje na to by dopadła go ciężka choroba jak rak. A jednak niektorych dopada... Pomyśl lepiej że tato był dobrym człowiekiem, kochanym przez ciebie ojcem i to jest ważne. Tak zachowj go w pamięci a będzie zawsze blisko ciebie.
Jeżeli sobie nie radzisz porozmawiaj z psychologiem to moze ci pomóc.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum